W obliczu Świąt Wielkiej Nocy!

Święta Wielkanocne w tym roku będą zdecydowanie inne od wcześniejszych. Pozamykani w domach, mieszkaniach, bez najbliższej rodziny. Na stołach może i będą tradycyjne świąteczne „smakołyki”, ale czy w tak wąskim gronie rodzinnym przy stole będą tak samo smakować? Trzeba ten trudny czas pandemii jednak przetrwać i liczyć, że za chwilę z uśmiechem na twarzy ten „stracony” czas szybko nadrobimy. Czas wewnętrznej pustki, czas zapaści gospodarczej, czas braku aktywności, a także czas braku sportowych emocji.

Pandemia koronowirusa nadal szaleje, a zakazy są coraz szersze. Nie chcę już ich komentować, z uwagi na brak podstaw prawnych do ich zastosowania, gdyż nie mamy w kraju ogłoszonego żadnego stanu wyjątkowego, ale z czystej ludzkiej odpowiedzialności należy pozostać w domu i ograniczyć maksymalnie kontakty międzyludzkie. Wtedy na pewno szybciej powrócimy do normalności, do swoich codziennych zajęć, pracy, a przede wszystkim do sportowej rywalizacji, która na razie w tym roku „wygasła” lub tez jest w stanie „zamrożenia”.

Nadzieja i wiara umiera ostatnia, więc głęboko liczę, że niebawem wszystko zacznie nabierać normalności i wrócimy silniejsi.

Czerwono – czarna rodzina.

10 dni kwietnia za nami. Sytuacja jest bardzo trudna, choć jeszcze nie dramatyczna. Walka o utrzymanie sponsorów cały czas trwa, bo o nowych w tej chwili można powoli zapominać. Co dzieje się z gospodarką i z firmami każdy widzi, a także pośrednio każdego z nas to dotyka. Sytuacja totalnie nie do pozazdroszczenia. My na czerwono-czarnym pokładzie cały czas walczymy, choć jak już wcześniej wspominałem, bez ograniczeń nie da rady normlanie funkcjonować.

Obecnie przychody klubu można powiedzieć, że spadły do przysłowiowego „zera”. Koszty maksymalnie ograniczyliśmy, ale one są i być muszą. Minimalne, na tyle ile dało radę je ściąć, ale są. Dzięki dobrej sytuacji finansowej na koniec sezonu i wsparciu Miasta Gniezna, mamy nadzieję, że uda się ten trudny czas przestoju przetrwać. Przy tej okazji należy podziękować sponsorom za chęć dalszego wsparcia i chęć dalszej pomocy w momencie, jak tylko liga ruszy. Poziom już niestety nie będzie taki jak zamierzony, ale cały czas drzemie w nas optymizm, że uda się osiągnąć go takiego, że w przypadku rozpoczęcia rozgrywek uda się, co prawda przy pewnych ograniczeniach, je odjechać. Już teraz zdajemy sobie sprawę, że to co było do tej pory, długo nie osiągnie tego samego poziomu. Odbudowa potrwa zapewne dwa, trzy lata. Jest jednak w nas wielka nadzieja, że przy zrozumieniu wszystkich stron, całego środowiska żużlowego, da się przez to „normalnie” przejść. Tak, by „cierpienia” były jak najmniejsze.

Co w najbliższych dniach?

Zaraz po świętach rozpoczniemy kolejną turę rozmów klubów z władzami Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Rozmawiać będziemy już o konkretnych rozwiązaniach dla ligi i jak to wszystko poukładać, żeby sport, kluby i całe środowisko przetrwało. Trudne to będą rozmowy, choć wierzę i żyję wielkim optymizmem, że uda się te wszystkie klocki poukładać.

Jedynymi pewnikami, które można na dzień dzisiejszy powiedzieć, to brak startu rozgrywek ligowych, przynajmniej w 1 i 2 lidze, bez udziału publiczności, bez wszystkich zakontraktowanych zawodników (głównie obcokrajowców), bez możliwości spadków i awansów.

Dlaczego? Tego tłumaczyć raczej nie trzeba. Brak kibiców na trybunach to uszczuplenie budżetów klubowych o około 35%, kadłubowe składy i możliwy brak ich skonstruowania, a także brak możliwości spadków i awansów, to byłaby „profanacja” ducha sportu i uczyniłyby z rozgrywek produkt totalnie nieatrakcyjnym dla kibiców, sponsorów. Zasada: „jechać, żeby tylko przejechać”, byłaby „gwoździem do trumny” dla wszystkich klubów żużlowych.

A tak poza tym, osobiście obawiam się, że w przypadku upragnionego startu ligi, niejeden klub może mieć straszne problemy finansowe. W obecnych czasach planowanie wpływów, czy to z biletów, czy od sponsorów, czy innych źródeł, to małe „science fiction” planowania budżetowego.

Jest bardzo ciężko, ale się nadal nie poddajemy i jak zawsze drzemie w nas wielki optymizm.

Na Święta.

W tym trudnym czasie, na nadchodzące Święta Wielkiej Nocy, życzę wszystkim spokoju, zdrowia, wytrwałości, radości i bogatego wielkanocnego zajączka. Nie załamujmy się i patrzmy na wszystko z wielkim optymizmem. Wierzę, że już niedługo wszyscy z tego będziemy się wspólnie śmiać, a przy W25 przeżywać niesamowite emocje sportowe.

Pozdrawiam całą żużlową i czerwono-czarną rodzinę!
Piotr Mikołajczak