B.Kapczyński: Koronaproblem 2020?

13 grudnia 1981 w Polsce wprowadzono tzw. „stan wojenny”. 13 marca 2020 roku wprowadzono „stan zagrożenia epidemicznego”. Te daty zmieniły, a na pewno zmienią dotychczasowe życie.

Wiele zależy od nas samych. Począwszy od samodyscypliny a skończywszy na zrozumieniu powagi problemu. Od zarania dziejów nasz kraj w czasie kryzysu, tragedii narodowych potrafił się zjednoczyć, dzięki czemu razem przetrwaliśmy najtrudniejsze chwile. Jak będzie teraz? Czy wrócimy do normalności? Czy życie będzie takie samo? Czy nasze firmy przetrwają? Na te pytania trudno w tej chwili odpowiedzieć. Możliwe, że za miesiąc czy dwa, będziemy mieli zupełnie inne spojrzenie na to co za nami i co przed nami. Minęło 11 dni od pamiętnego wystąpienia Prezesa Rady Ministrów, a już teraz widać jak zmieniło się nastawienie Polaków. Ograniczenie swobód obywatelskich tzw. „kwarantanna” (przymusowa bądź nie), prędzej czy później stanie się dla wielu z nas kłopotliwa. Niestety nie ma złotego środka na walkę z koronawirusem, ponieważ nie mamy na niego antidotum. Przykro jest patrzeć, jak wiele działalności podupada. Każdy kolejny dzień przestoju to ogromne starty dla polskiej i światowej gospodarki. Czy zdajemy sobie z tego sprawę? Czy siedząc na facebooku, instagramie zdałeś/aś sobie z tego sprawę? Będziesz miał/a gdzie wracać? Dopóki istniejemy, dopóty mamy szansę wpłynąć na to, jak będzie wyglądała nasza przyszłość.

Przyszłość rysowana w czerwono – czarnych barwach, czyli naszego ukochanego klubu, jest jak na razie stabilna. Do pierwotnego meczu z Toruniem pozostało 11 dni. W ubiegłym roku żylibyśmy promocją wydarzenia, plakatami, przygotowaniem stadionu, wieczną gonitwą „by zdążyć na czas z wszystkim”… a teraz…czas się zatrzymał, czas pracuje na naszą niekorzyść – niestety. Co możemy zrobić, nie mając antidotum na COVID-19? Przez kilka kolejnych dni stosujmy się do komunikatów, traktujmy je poważnie, by nie dopuścić do pandemii. Mam nadzieję, że stosując samodyscyplinę i poważnie podchodząc do istoty problemu, razem przeniesiemy przysłowiowe „góry”. W tym czasie warto przyjrzeć się bliżej tym wspierającym – sponsorom i mecenasom Startu Gniezno, bez których nie byłoby nas na żużlowej mapie Polski. Kiedy opadnie kurz – zanim ruszycie na zakupy – zastanówcie się przez chwilę, czy nie warto wspomóc tych, którzy rokrocznie łożą na nasz ukochany klub. Wspierając rodzimy biznes, powoli odbudujemy naszą gospodarkę a co za tym idzie klub z pierwszej stolicy przetrwa i my przetrwamy. Tego sobie i wam życzę.

Kończąc ten krótki felieton, nasuwa mi się jeszcze jedna myśl. W tych trudnych czasach jeden uśmiech czy dobry uczynek zrobi więcej, niż „jeden niewinny hejt”: że sezon nie rusza, że ludzie wracają
z zagranicy, że ktoś kichnął etc”.
Kochajmy się, szanujmy się. Hej Start!
Bartosz Kapczyński