J.Pavlic: “Jestem bardzo mocno zdeterminowany!”

Zakontraktowanie tego żużlowca wielu kibiców zaskoczyło. Jurica Pavlic dość niespodziewanie pojawił się w kadrze gnieźnieńskiego klubu i będzie walczył o miejsce w składzie Car Gwarant Start Gniezno. Chorwat po raz ostatni w polskiej lidze ścigał się dwa lata temu w barwach Grudziądza. Czy zyska uznanie sztabu szkoleniowego klubu z Pierwszej Stolicy? Znany przede wszystkim kibicom z Leszna żużlowiec zapewnia, że jest zdeterminowany do powrotu z dobrym skutkiem do startów w Polsce. Będzie bardzo dobrze przygotowany do występów w pierwszej lidze.

Zakontraktowanie Ciebie było swego rodzaju zaskoczeniem dla kibiców w Gnieźnie, jak to się stało że trafiłeś do klubu z Pierwszej Stolicy?
– Bardzo prosto. Przez ostatnie dwa lata nie jeździłem w Polsce przez różne, mniej ważne rzeczy. Dostałem zapytanie z Gniezna, czy chcę być częścią drużyny na przyszły rok. Podjęcie decyzji zajęło mi może z piętnaście minut? Od razu mówiłem, że tak! Szybko się dogadaliśmy, podoba mi się tu w Gnieźnie. Byłem tu parę razy na torze. Dyrektor mówił mi o tym jak wyglądać będzie drużyna. Cieszę się z tego, że mogę wrócić do Polski, że otrzymałem szansę pokazania się tutaj ponownie.
Miałeś propozycje z innych klubów z Polski? Były zapytania z pierwszej ligi, a może nawet Ekstraligi? Rok temu byłeś wiązany z Unią Leszno, ale ostatecznie nie udało się wyjechać na tor.
– Były zapytania z wszystkich trzech lig. Parę lat temu podjąłem złe decyzje w sprawie wyboru toru. W tym roku były różne oferty, ale Gniezno jest dla mnie jednym z lepszych torów w Polsce. Ma fajną geometrię i jest tutaj fajne ściganie. Mam blisko do Leszna. To oprócz wszystkich innych czynników również zadecydowało, że jestem właśnie tu.
Przez ostatnie dwa lata właściwie nie oglądaliśmy Ciebie w Polsce. Ostatnia przygoda – z klubem z Grudziądza – nie wyglądała tak, jak pewnie sobie o tym marzyłeś podpisując kontrakt w tym mieście. Odjechane zaledwie trzy spotkania i później słuch o Tobie zaginął w Polsce. Co się działo przez ten czas?
– Muszę od razu powiedzieć, że w Grudziądzu klub nic złego nie zrobił. To mi nie odpowiadał tor. Nie mogłem się do niego dopasować, uzyskać tam dobrego wyniku. Z ich strony było wszystko w jak najlepszym porządku. Przez ostatnie dwa lata zajmowałem się prywatnymi sprawami w Chorwacji. Wszystko, tylko nie żużel. Zająłem się biznesem, który tam rozkręcaliśmy. Od dwunastego roku życia jestem w tym sporcie i miałem taki wypoczynek od żużla po paru złych sezonach, które potrafią zdołować człowieka. Teraz wracam, dużo spokojniejszy mentalnie. Przez te ostatnie dwa lata pracowałem z dobrymi ludźmi. Czuje, że jestem na dobrej drodze. W niektórych biegach pokazałem sam sobie, że jeszcze potrafię dobrze jeździć. Nie zapomniałem, jak to się robi. Trzeba się tylko odpowiednio przygotować, dysponować dobrym sprzętem. Może to być udany sezon!
To dwa lata całkowitego odpoczynku od żużla czy jakieś występy miały miejsce?
– Nie no, były eliminacje do Grand Prix chociażby. Lubiłem jeździć. Nie chciałem startować w lidze, bo to odpowiedzialność – za drużynę, za klub. Nie chcę wchodzić na pół. Albo wszystko albo nic. Chcę zadowolić wszystkich – siebie, tak żebym mógł powiedzieć po sezonie, że dałem z siebie wszystko, a wyszło jak wyszło. Jeździłem, ale były to występy bez presji.
Dwa lata to dość długa przerwa od ligowego ścigania. Jak wobec tego wyglądają teraz Twoje przygotowania? Powrót do ligi polskiej i chęć pokazania się z dobrej strony – przypomni się ten Jurica Pavlic, który cieszył kibiców w Lesznie, bo tam miał miejsce najlepszy okres w Twojej karierze?
– Tak, dokładnie. Pamiętam z tych wszystkich lat, jak wyglądały przygotowania i co było mi potrzebne żeby dobrze się czuć i robić jak najlepszy wynik. Tak samo działam w tym roku. Przygotowania fizyczne już się zaczęły. Będę musiał pracować nieco więcej niż kiedyś, bo te dwa lata bez ciągłej jazdy trochę człowieka rozluźniły. Mam dużą chęć do pracy fizycznej. Chce się dobrze przygotować, jestem bardzo mocno zdeterminowany żeby wejść w ten sezon. Zrobię wszystko najlepiej jak potrafię, a wynik pokaże sam za siebie.
Przygotowania fizyczne to jeden element. Drugi, równie ważny, to przygotowania sprzętowe. Czy możemy już teraz powiedzieć jakim parkiem maszyn będziesz dysponował? Jak wygląda Twoje zaplecze techniczne?
– Przez dwa lata na pewno nie spaliśmy. Cały czas byłem w kontakcie z tymi dobrymi tunerami i przez ten okres miałem dobre silniki tylko za mało jazdy, aby bardziej konkurować z rywalami. To wszystko moja wina. Silniki będą na pewno od Flemminga Graversena. Pracujemy jeszcze z innymi ludźmi. Technicznie to jest bardzo prosta sprawa. Trzeba się tylko spasować na pierwszoligowe tory. Wydaje mi się, że będą one twardsze. Trzeba się dobrze czuć na motocyklu. Myślę, że dobry wynik nie jest daleko.
Wspominałeś, że bazę sprzętową masz w Lesznie. Na sezon planujesz na stałe przyjechać do Polski czy raczej pozostaniesz przy dojazdach z Chorwacji?
– Mam bardzo dobrego sponsora z Leszna. To firma Wamet, wspiera mnie od samego początku. Mam u nich swój warsztat. Mam także dom w Lesznie. Na pewno będę więcej czasu spędzał w Polsce. Jest jednak bliżej, dzięki temu będę bardziej wypoczęty. Z Leszna do Gniezna to tylko 100 km. To jest bardzo ważne. Ta baza będzie właśnie tam.
Zanim jednak wyjedziemy na treningi w Gnieźnie, szybciej zapewne będą odpowiednie warunki w Gorican. To Wasz rodzinny tor, tam również planowany jest obóz szkoleniowy naszej drużyny. Będzie okazja Ciebie odwiedzić i potrenować z nowym zespołem.
– Wszystko zależy od pogody oczywiście, na początku roku jest tam dobra pogoda. Nawet już w lutym. Tor jest trochę krótszy niż w Gnieźnie, ale podobny. Na pewno takie treningi dobrze zaprezentują przed sezonem. Zapraszam, tor jest otwarty i cieszę się, że chłopacy chcą przyjechać.
Gniezno jest Twoim kolejnym przystankiem w karierze na polskich torach. Znasz zawodników ze swojej nowej drużyny? Miałeś okazję z nimi startować? Z Marcinem Nowakiem miałeś okazję ścigać się w Lesznie.
– Większość znam, niektórych mniej, niektórych bardziej. Już parę lat na torach żużlowych jestem, nie widzę żadnego problemu z kontaktami. To porządni chłopacy, dogadamy się bardzo szybko.
Śledziłeś na pewno to co działo się w innych klubach, jak wyglądają składy rywali. Jak oceniasz potencjał gnieźnieńskiej drużyny na tle rywali? Jakie cele jako drużyna przed Car Gwarant Start Gniezno?
– Co roku są przewidywania, jak będzie, kto pojedzie, a kto nie. Gniezno, działacze i zawodnicy, musimy koncentrować się na sobie. Nam musi być dobrze. Musi odpowiadać tor, musimy dobrze czuć się jako drużyna, a wtedy wynik będzie dobry. Atmosfera jest ważna. Ciężko powiedzieć, kto co i jak będzie jechał. Musimy patrzeć na siebie.
Wszystko wskazuje, że sezon rozpoczniemy od super meczu z Unią Leszno. Obie drużyny mają jechać w najsilniejszych składach. Dla Ciebie występ przeciwko „Bykom” to dodatkowy smaczek, bo tam spędziłeś najlepsze lata swojej kariery. To będzie dobra okazja do tego, aby przekonać sztab szkoleniowy w Gnieźnie, że zima faktycznie była dobrze przepracowana.
– Dokładnie. Co do Leszna, to musze pochwalić tam wszystkich kibiców. Jeszcze dzisiaj mi kibicują. Fani zawsze byli wyśmienici. Dziękuję im bardzo za wszystkie lata, nigdy tego nie zapomnę. Teraz jest Gniezno. Chcę jeździć dla kibiców z tego miasta. Chcę pokazać, ze umiem jeździć. Mam nadzieję bawić ich na stadionie, robić dobry wynik. Zobaczymy jak to wyjdzie. Moje nadzieje są jak największe, jestem mocno zdeterminowany, żeby ten sezon był udany. Wynik i sport to jest trochę loterii.
Miałeś już okazję poznać nieco bliżej miasto?
– Jak na razie jeszcze nie. Przejechałem tylko kilka ulic samochodem. To co widziałem, jest fajne.

Rozmawiał: Radosław Majewski (fot. fan page Speedway Club Unia na Facebooku)